Czułam się wspaniale. Uśmiech wkradał się na moją twarz kiedy tylko
przypominałam sobie o wczorajszych wydarzeniach. Było cudownie.
Podniosłam dłoń i zerknęłam na mój palec serdeczny. Widniał na nim
piękny srebrny pierścionek, który dostałam wczoraj od Peety. Błyszczał
on w porannych promieniach słonecznych, które wdzierały się do naszego
pokoju przez wielkie okno. Zamknęłam oczy i mocniej wtuliłam się w
mojego ukochanego, którego miarowy oddech wskazywał, że jest jeszcze
pogrążony w śnie. Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór, nasze
szczęście, kiedy na pytanie Peety odpowiedziałam "tak". Pragnęłam,
abyśmy wreszcie zostali rodziną i złączyli się na zawsze w naszej
miłości. Oczywiście miałam świadomość, że nasze plany zostaną
pokrzyżowane pod czas igrzysk, ale sama świadomość tego, że jestem teraz
jego "narzeczoną" wpajała we mnie doskonały humor. Przesunęłam
opuszkami palców po jego nagim, umięśnionym torsie. Uśmiechnęłam się
kiedy przypomniałam sobie smak jego wczorajszych pocałunków... Ta noc
rzeczywiście była najpiękniejszą nocą w moim życiu. Peeta był w całej
swojej osobie mój, a ja byłam tylko i wyłącznie jego własnością. Po
zaręczynach w przypływie emocji, miłości i namiętności zaoferowaliśmy
sobie największą bliskość jakakolwiek istniała. Peeta bez przerwy
powtarzał, że mnie kocha, a ja rozkoszowałam się tymi słowami. To były
najwspanialsze momenty w moim życiu...
- Dzień dobry Katniss - z zamyślenia wyrwał mnie szept mojego ukochanego, który właśnie się obudził.
-
Dzień dobry - odpowiedziałam. Podparłam się na łokciach, tak, aby mieć
przed sobą twarz Peety i pocałowałam go delikatnie w usta.
- Jak się spało ? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.
-
Tak się składa, że ponad pół nocy pewna osoba nie pozwalała mi zasnąć -
odpowiedziałam z udawanym oburzeniem. Peeta parsknął śmiechem i
przyciągnął mnie ponownie do siebie, aby złożyć na moich ustach czuły
pocałunek. Naszą romantyczną chwilę przerwało głośnie pukanie do drzwi:
-
Nie ma Effie, więc ja muszę spełniać jej obowiązki - usłyszeliśmy
donośny głos Haymitcha - Ekhem - odchrząknął, a po chwili naśladując
Effie wykrzyczał - Wstawajcie! Przed nami kolejny wielki, wielki, wielki
dzień! Oboje wybuchnęliśmy z Peetą nieopanowanym śmiechem. Dziwiło
mnie, że wszyscy jesteśmy w dobrych humorach. Ale moim zdaniem, musimy
żartować, aby nie zatopić się w bólu, który próbował przebić się przez
nasze myśli.
- Już wstajemy! - odkrzyknął Peeta. Po godzinie byliśmy
już gotowi. Ubraliśmy się i odświeżyliśmy. Następnie awoksa przyniosła
nam do pokoju śniadanie. Skorzystałam z dawnej metody Peety i odrywałam
kawałki miękkiej bułki i maczałam je w gorącej czekoladzie. Po śniadaniu
otrzymaliśmy polecenie, abyśmy opuścili poduszkowiec, gdyż
wylądowaliśmy już Kapitolu.Kiedy kierowaliśmy się w stronę wyjścia
dołączył do nas Haymitch, Zauważył pierścionek na moim palcu i
uśmiechnął się smutno. Wiedział on bowiem, że nasze szczęście, a razem z
nim nasza miłość, skończy się na arenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz