Przed wyjściem z poduszkowca przeszliśmy gruntowną kontrolę. Jeden z
żołnierzy chciał mi odebrać perłę, gdyż ewidentnie mu się spodobała,
mamrocząc pod nosem, że mi się już nie przyda. Tylko dzięki interwencji
Philipa perła Peety pozostała nadal moją własnością. Kolejny żołnierz
pod czas kontroli zaczął mnie nad zwyczajniej w świecie obmacywać.
Wymierzyłam mu siarczystego policzka, na co on odpowiedział mi tym
samym, tyle że z podwojoną siłą. Haymitch na szczęście przytrzymał
Peete, który chciał rzucić się na napastnika co skończyło by się moim
zdaniem tragicznie. Po nieszczęsnej kontroli wysiedliśmy z poduszkowca
na specjalnym lotnisku znajdującym się na przedmieściach Kapitolu.
Następnie przewieziono nas militarnym samochodem do Ośrodka
Szkoleniowego. Całą drogę spędziłam wpatrując się w panoramę Kapitolu.
Kiedy ostatni raz tu byłam naszą misją było dotarcie do siedziby Snowa.
Wszystkie budynki były pozamieniane w ruiny, a my musieliśmy
przemieszczać się z pomocą holo, gdyż wszystkie kokony - pułapki były
uruchomione. Od Rebelii wszystko się zmieniło. Jest tak jak dawniej.
Wszystkie budynki wyglądają tak samo, a ludzie chodzący ulicami Kapitolu
znów wyglądali jak dziwolągi. Zdziwił mnie brak tłumów kiedy
wysiedliśmy przed Ośrodkiem. Zazwyczaj witano nas ciepło i skandowano
nasze imiona. Teraz było tu pusto. Wszędzie widziałam tylko ludzi z
Wojska Kapitolu. Skierowano nas do naszego starego apartamentu, który
zamieszkiwaliśmy pod czas 74 i 75 igrzysk. Wyglądał tak samo. Dostaliśmy
osobne pokoje, ale byłam pewna, że noce spędzę u boku Peety w jego lub w
moim pokoju. Haymitch został poinstruowany co do rozpiski treningów i
spotkań, a następnie udał się na spotkanie z innymi mentorami. Pod czas
jego nieobecności ja i Peeta postanowiliśmy, że udamy się do jego
pokoju, aby pobyć trochę sam na sam. Położyliśmy się na łóżku, a ja
położyłam głowę na jego torsie. Leżeliśmy w ciszy, nic nie mówiąc.
-
Katniss - odezwał się Peeta po około 15 minutach przerywając ciszę -
Cieszę się, że się zgodziłaś - Wypowiedział czule te słowa i zaczął
głaskać mnie po głowie. Nie sprecyzował na co się zgodziłam, ale że moje
myśli od rana krążą wokół jednej sprawy od razu wiedziałam o co chodzi.
- Ja też się cieszę - odpowiedziałam. A zaraz po tym szepnęłam : - Kocham Cię
- Kocham Cię Katniss - szepnął w odpowiedzi Peeta.
Po
tej króciutkiej rozmowie, znów leżeliśmy w ciszy. Po godzinie
zostaliśmy poinformowani przez awoksę o rozpoczęciu obiadu. Zasiedliśmy
przy stole razem z Haymitchem. Barkowało mi Effie, Cinny i Porti. Ból
jaki mnie przeszył, kiedy przypomniałam sobie, że dwie ostatnie osoby
nie żyją był nie do zniesienia. Na szczęście przerwała go wesoła grupka,
która wytoczyła się z windy pisząc i śmiejąc się wesoło. Moja ekipa
przygotowawcza... Venia, Flavius i Octavia.
- Katniss! Peeta!
Haymitch! Och moi kochani -zaczęła piszczeć Venia - Stęskniłam się za
wami! Podbiegła do mnie i kurczowo oplotła ręce wokoło mojej szyi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz