sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 15

Przed wyjściem z poduszkowca przeszliśmy gruntowną kontrolę. Jeden z żołnierzy chciał mi odebrać perłę, gdyż ewidentnie mu się spodobała, mamrocząc pod nosem, że mi się już nie przyda. Tylko dzięki interwencji Philipa perła Peety pozostała nadal moją własnością. Kolejny żołnierz pod czas kontroli zaczął mnie nad zwyczajniej w świecie obmacywać. Wymierzyłam mu siarczystego policzka, na co on odpowiedział mi tym samym, tyle że z podwojoną siłą. Haymitch na szczęście przytrzymał Peete, który chciał rzucić się na napastnika co skończyło by się moim zdaniem tragicznie. Po nieszczęsnej kontroli wysiedliśmy z poduszkowca na specjalnym lotnisku znajdującym się na przedmieściach Kapitolu. Następnie przewieziono nas militarnym samochodem do Ośrodka Szkoleniowego. Całą drogę spędziłam wpatrując się w panoramę Kapitolu. Kiedy ostatni raz tu byłam naszą misją było dotarcie do siedziby Snowa. Wszystkie budynki były pozamieniane w ruiny, a my musieliśmy przemieszczać się z pomocą holo, gdyż wszystkie kokony - pułapki były uruchomione. Od Rebelii wszystko się zmieniło. Jest tak jak dawniej. Wszystkie budynki wyglądają tak samo, a ludzie chodzący ulicami Kapitolu znów wyglądali jak dziwolągi. Zdziwił mnie brak tłumów kiedy wysiedliśmy przed Ośrodkiem. Zazwyczaj witano nas ciepło i skandowano nasze imiona. Teraz było tu pusto. Wszędzie widziałam tylko ludzi z Wojska Kapitolu. Skierowano nas do naszego starego apartamentu, który zamieszkiwaliśmy pod czas 74 i 75 igrzysk. Wyglądał tak samo. Dostaliśmy osobne pokoje, ale byłam pewna, że noce spędzę u boku Peety w jego lub w moim pokoju. Haymitch został poinstruowany co do rozpiski treningów i spotkań, a następnie udał się na spotkanie z innymi mentorami. Pod czas jego nieobecności ja i Peeta postanowiliśmy, że udamy się do jego pokoju, aby pobyć trochę sam na sam. Położyliśmy się na łóżku, a ja położyłam głowę na jego torsie. Leżeliśmy w ciszy, nic nie mówiąc.
- Katniss - odezwał się Peeta po około 15 minutach przerywając ciszę - Cieszę się, że się zgodziłaś - Wypowiedział czule te słowa i zaczął głaskać mnie po głowie. Nie sprecyzował na co się zgodziłam, ale że moje myśli od rana krążą wokół jednej sprawy od razu wiedziałam o co chodzi.
- Ja też się cieszę - odpowiedziałam. A zaraz po tym szepnęłam : - Kocham Cię
- Kocham Cię Katniss - szepnął w odpowiedzi Peeta.
Po tej króciutkiej rozmowie, znów leżeliśmy w ciszy. Po godzinie zostaliśmy poinformowani przez awoksę o rozpoczęciu obiadu. Zasiedliśmy przy stole razem z Haymitchem. Barkowało mi Effie, Cinny i Porti. Ból jaki mnie przeszył, kiedy przypomniałam sobie, że dwie ostatnie osoby nie żyją był nie do zniesienia. Na szczęście przerwała go wesoła grupka, która wytoczyła się z windy pisząc i śmiejąc się wesoło. Moja ekipa przygotowawcza... Venia, Flavius i Octavia.
- Katniss! Peeta! Haymitch! Och moi kochani -zaczęła piszczeć Venia - Stęskniłam się za wami! Podbiegła do mnie i kurczowo oplotła ręce wokoło mojej szyi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz