Zanim hymn dobiegł końca naszym oczom ukazał się Kapitol, a mianowicie
wielka scena przed Ośrodkiem Szkoleniowym. Zawsze w tym miejscu odbywało
się przemówienie prezydenta po paradzie trybutów. Wszystko wydawało mi
się znajome. Kapitolińczycy wiwatowali na trybunach, a w stronę naszego
starego-nowego prezydenta wykrzykiwali pełne pochwały słowa. Dziwił mnie
fakt, że po Rebelii podejście tych ludzi do panującego ustroju nie
zmieniło się. Chociaż, jakby popatrzeć w wstecz to faktycznie prawie
wszyscy mieszkańcy Kapitolu pod czas Rebelii ukrywali się w swoich
wygodnych, bogatych domach i czekali na rozwój wypadków. Do tego za
czasów dawnego Snowa niczego im nie brakowało. Jedzenie, wymyślne
stroje, domy, samochody, przyjęcia.. Eh niedobrze mi się robi jak o tym
myślę. Niedobrze mi się robi na myśl tych egoistycznych istot.
Przerwałam moje rozmyślania ponieważ na ekranie pojawił się Snow. W ręku
trzymał białą kopertę ze srebrną pieczęcią Kapitolu. Jestem pewna, że
moje nazwisko znajduje się tam na liście. W sumie jeśli tylko ja, a nie
Peeta trafię na arenę to niezbyt się tym przejmę. Tak jak mówił Plutarch
prawdopodobnie Snow wynajął ludzi, którzy będą na arenie tylko po to,
aby nas - podżegających tłum - zabić. Kiedy zrobią swoje, prezydent
swoją "magiczną mocą" wciśnie ludziom jakieś bajeczki, w które uwierzą
tylko Kapitolińczycy i wyciągnie pozostałych, przekupionych trybutów z
areny. Tak, to bardzo możliwe.
Spojrzałam na Peete. Wpatrywał się
wyczekująco w ekran. Z jego twarzy wyczytałam, że intensywnie myśli.
Wiem o kim - o mnie. Boi się, że mnie straci, a ja się boję, że stracę
jego. Peeta wyczuł, że się mu przyglądam. Odwrócił wzrok i spojrzał na
mnie, a ja zatopiłam się w jego błękitnych oczach. Przybliżył się do
mnie i pocałował. A ze względu na to, że nie byliśmy sami, pocałunek był
tylko krótkotrwałym musnięciem.
- Panie i Panowie - prezydent zaczął
swoją przemowę, więc znów skupiłam się na transmisji - Witam na
dożynkach 76 Igrzysk Głodowych. Po tych okrutnych i bolesnych dla nas
wszystkich dniach kontynuujemy Igrzyska Głodowe, które mają nadal
ukazywać bezsens w buntach. Aby ukarać okrucieństwo podżegaczy i
przywódców niedawnej, straszliwej Rebelii, trybutów wybrałem osobiście.
Aby nie przedłużać przeczytam teraz nazwiska osób, które za tydzień
znajdą się na arenie, a dla wielu z nich skończy się to śmiercią, na
którą z całą pewnością zasłużyli. Za moimi plecami wyświetlone zostaną
zdjęcia trybutów:
Trybuci 76 Igrzysk Głodowych - wykrzyknął Snow, a
ja poczułam, że zalewa mnie fala gorąca, a do oczu napływają łzy -
Dystrykt 1 - kontynuował Snow:
Will Trescot i Eva Rubbens - Na
ekranie wyświetliły się sylwetki dwójki umięśnionych osób - kobiety i
mężczyzny, a mnie od razu skojarzyli mi się oni z Cashmire i Gloss'em.
Dystrykt
2 - na ekranie ujrzałam zdjęcie Enobarii. Tak myślałam, że Snow będzie
chciał się jej pozbyć. Następnie zobaczyłam wysokiego, ciemnowłosego
mężczyznę o imieniu Flight.
Dystrykt 3:
Prezydent wyczytał imię Beete'go a mi zrobiło się ciężko
na sercu gdyż było mi go szkoda. Polubiłam go, a teraz miał zginąć. Jego
towarzyszką była drobna Caroline. Chociaż nie była umięśniona to
posiadała mądry wzrok.
Kiedy Snow przeczytał "Dystrykt 4" zabolało mnie serce, gdyż przypomniałam sobie o Finnicku i Mags...
-O
nie tylko nie... -Nie skończyłam zdania. gdyż na ekranie pojawiło się
zdjęcie rudowłosej, młodej kobiety a Snow wyczytał "Annie Odair". Dwa
miesiące temu urodziła syna, a teraz trafia na arenę, to okrutne..
Towarzyszyć jej ma brat Finnicka - Lewis. Podobnej budowy ciała co
Finnick z takim samym błyskiem w oku.
Dystrykt 5 mieli reprezentować Tyson i Derryl. Potężnie zbudowana para, którą widzę po raz pierwszy na oczy.
Trybuci z 6 dystryktu to bardzo wysoki, łysy Otich i umięśniona, zielonooka kobieta - Chaya. Ich także widzę po raz pierwszy.
Dystrykt
7 - kontynuował Snow : Johanna Mason i Mark Frywright. Och Johanna.
Chociaż relacje pomiędzy nami na początku były zimne to teraz mogłabym
nadać jej miano przyjaciółki. Żałuje, że to właśnie ona trafia na arenę.
Mark to wysoki brunet o brązowych oczach. Nie znam go, ale wygląda na
kogoś zdolnego do sojuszu.
Trybuci z 8, 9 i 10 dystryktu niczym się
nie wyróżniali. W pamięć zapadła mi tylko kobieta z dziewiątki. Miała
krótko ścięte, kruczoczarne włosy, a na szyi wiły jej się jak wężę złote
tatuaże. Mogę przyznać, że wyglądała trochę strasznie. Byłam w szoku
kiedy zobaczyłam trybutkę z 11 dystryktu - Roseline - siostra Tresha...
Widziałam ją pod czas tournee. Stała obok niskiej, starej kobiety. Jeśli
Roseline zginie, staruszka zostanie sama. To straszne...Jej towarzyszem
jest David. Jak się później dowiedziałam David jest chłopakiem Rose.
Dystrykt 13 - przeczytał prezydent .
- 13 ? Dlaczego minęli 12 ? - spytał Gale
- Trzymają nas w niepewności - wyjaśnił Plutarch.
Trybuci
reprezentujący ten dystrykt to Sarah i Bill. Znam ich. Pamiętam, że
siedziałam z Sarah pod czas jednego lanchu, kiedy to mieszkałam w
trzynastce.
- A teraz - wycedził Snow- to na co wszyscy czekamy.
Trybuci z 12 dystryktu, najlepsze zostawiłem na koniec - powiedział
prezydent i uśmiechnął się złowieszczo:
Będą to nasi ukochani...
- O Bożę - szepnęła Effie - mu chodzi o...
- Nieszczęśni Kochankowie ! - wykrzyknął Snow nie pozwalając Effie skończyć - Katniss Everdeen i Peeta Mellark!
Nie
miałam ochoty patrzeć w pełne boleści oczy innych znajdujących się w
pokoju. Usłyszałam jęk i szloch mamy i Effie. Haymitch i Gale używając
wachlarza wulgaryzmów wykrzykiwali co sądzą o prezydencie. Plutarch
zaczął nerwowo przechadzać się wokoło kanapy.
Wstałam i trzymając mocno Peete za rękę pociągnęłam go za sobą w górę po schodach... Chciałam z nim pobyć sam na sam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz